niedziela, 1 maja 2011

Patologia rekomendacji


Buszując ostatnio w Internecie natknąłem się na bardzo ciekawy tekst Pana Tomasza Brysiaka na temat rekomendacji maklerskich. Pozwoliłem sobie zacytować go w całości (pod [1] znajduje się oryginał).

Tekst mówi o tym czym naprawdę są rekomendacje i jaki mają cel. Pan Tomasz jak wynika z tekstu zna temat od podszewki co uwiarygadnia jego wypowiedź i czyni ją niezmiernie ciekawą.

Tekst tym bardziej interesujący iż ostatnio rekomendacja BZWBK bardzo napsuła humor akcjonariuszom OPTIMUSa, chociaż nie jestem do końca przekonany iż tylko rekomendacja miała wpływ na spadek kursu.





Rekomendacja to jedno z ważniejszych sformułowań dla inwestora giełdowego. Często odmieniane jest przez wiele przypadków. Moim zdaniem ma także wiele znaczeń. Całkowicie odmiennych bo uzależnionych od zajmowanej na rynku pozycji. Spróbujmy dojść do tego czym są tak naprawdę rekomendacje.

Do napisania tego materiału zainspirowało mnie pewne spotkanie. Otóż jakiś czas spotkałem się z osobą która pracuje w dużym oddziale jednej z największych instytucji maklerskich w Polsce. Porozmawialiśmy sobie trochę o rynku, wymieniliśmy prognozy itp. W pewnym momencie pytam mojego rozmówcę o jakieś jego giełdowe typy na najbliższą przyszłość. No i podał kilka wskazań, ale wywnioskowałem, że to są jego osobiste prognozy, więc ja mu na to, no dobrze a co wam przysyła centrala ? Na co oni wskazują ? Odpowiedź mnie powaliła. Stary zapomnij o nich. Centrala ma swoich klientów zapakowanych w akcje i co jakiś czas daje rekomendacje aby znaleźć frajerów którzy odbiorą papier bo nie ma popytu a rynek cały czas leci na łeb na szyję. Kilka razy maklerzy z oddziałów zostali wrobieni w rekomendacje wydawane przez centrale i nikt już z maklerów poważnie nie traktuje rekomendacji z centrali. Centrala próbuje ratować swoich klientów kosztem klientów swoich oddziałów.

Dlaczego tak jest ? Otóż każdy z maklerów ma swoją grupę Klientów z którymi współpracuje od jakiegoś czasu i chłopaki starają się zazwyczaj dbać o takich Klientów bo od prowizji z obrotu akcjami uzależnione jest najczęściej ich wynagrodzenie. Szukają więc sposobu żeby coś Klientowi `zapodać' żeby był obrót i w konsekwencji premia. Jak bardzo źle się już dzieje skoro maklerzy z oddziałów nie mają żadnego zaufania do rekomendacji płynących z centrali. Ba, Ci najbardziej bystrzy chronią swoich Klientów przed takimi rekomendacjami !!

Aktualnie maklerzy-doradcy Klienta nie wypracowują nawet 30% zaleceń centrali. Mało tego rok temu mieli zalecenia z centrali aby polecać Klientom takie spółki jak Bioton jako obiecująca FUNDAMENTALNIE inwestycja długoterminowa !! a nawet musieli polecać fundusze, co było totalnym idiotyzmem. Mało tego, spora część tych chłopaków była świadoma tego, że to mina, no ale cóż zalecenie z centrali !! . Do dzisiaj bardzo dużą część tych `zrobionych w rekomendacje' posiada akcje zalecanych spółek czy nawet fundusze łudząc się, że odzyskają zainwestowaną gotówkę.

Inny przykład. Poznałem kiedyś pewnego doradcę który działa indywidualnie i posiada sporą grupę bardzo zasobnych finansowo Klientów gdzie współpraca rozpoczyna się minimum od 6 zer. Grupa ta robi duży obrót i z pewnością wiele domów maklerskich chętnie by pozyskało ich jako swoich Klientów. Ów dżentelmen umówił się na spotkanie z dyrektorem oddziału w Polsce na rozmowę w sprawie upustu przy prowizjach od obrotu dla Klientów (od tak dużych obrotów to normalne), tudzież chciał uzyskać kilka wyjaśnień co do oferty biura. Rozmowa, rozmową a w pewnym momencie dyrektor polskiego oddziału tego - podkreślmy - jednego z największych na działających na rynku międzynarodowym domów maklerskich zaproponował, że jeżeli on sprowadzi do tego biura swoich klientów, to ich dom maklerski jako bonusa może wydać mu jakieś rekomendacje kupna pod spółki które wcześniej zakupi dla swoich Klientów. Choć pracowałem w równie dużej korporacji maklerskiej to przyznam szczerze, że zamurowało mnie to, że nie znając się wcześniej, można na pierwszej rozmowie złożyć taką propozycję.

Czym powinna być a czym jest rekomendacja ?

Powinna być zaleceniem kupuj ponieważ uważamy, że ta inwestycja powinna Ci przynieść zysk.
Tak naprawdę jest poszukiwaniem frajerów którzy odkupią od tych co zakupili już wcześniej i teraz jeśli TY od nich kupisz to ONI będą inkasować zysk. Ty zaś będziesz miał nadzieję, że znajdą się tacy co odkupią od Ciebie.

Jaka jest droga takiej rekomendacji ?
Pomińmy tutaj wątki które kwalifikują się jako kryminalne w sytuacji gdy robi się je na zamówienie żeby sprzedać jakiś papier.

Zazwyczaj jest tak, że dział analityczny w domu maklerskim monituje rynek spółek giełdowych, otoczenie makroekonomiczne i rzeczywiście są tam ludzie którzy traktują rynek fundamentalnie i mogą sporo bardzo ciekawego o nim powiedzieć. Sam mam wielu dobrych znajomych z czasów kiedy pracowaliśmy razem i bardzo sobie cenię spostrzeżenia wielu kolegów z działów analiz. Mają inny punkt widzenia, najczęściej patrzą wyłącznie fundamentalnie i nie biorą pod uwagę AT co osobiście uważam, że jest ich sporym ograniczeniem. Niemniej jednak jest to zawsze bardzo cenne źródło informacji lub chociażby konfrontacji poglądów ze swoimi spostrzeżeniami.

A więc taki zespół analityczny typuje np. jakąś spółkę z danej branży jako interesującą do dokonania zyskownej inwestycji. Spółka prześwietlona fundamentalnie- ląduje na biurku szefa. Rozmowa - weryfikacja - decyzja. Rezultat - dajemy rekomendacje. I tak oto Dom Maklerski X daję rekomendację kupuj dla spółki Y.
Klienci którzy opłacili abonament dostępu do produktów działu analiz otrzymują zalecenie kupuj w takim i takim przedziale cenowym. Gdzieś po około miesiącu czy nawet dwóch od wydania rekomendacji, jak już klienci zdążyli kupić akcje, dom maklerski X upublicznia swoją rekomendacje. Pojawia się ona w mediach monitujących rynek giełdowy. Jest komentowana wszem i wobec. I oto chodzi. Upublicznienie jest nieodłączną częścią życia i ba może nawet trafności rekomendacji. Inwestorzy śledzący rynek zgadzają się zazwyczaj ze słusznymi tezami i kupują akcje spółki powodując jej wzrosty. Dołączają nowi inwestorzy i cena akcji zdecydowanie rośnie. Spółka poprawia swoje wyniki finansowe, trwa hossa, rekomendacja jak najbardziej się sprawdza. Dołączają do kupujących nawet niedowiarki i nabywają po jakimś czasie przewartościowany już papier który mimo to nadal rośnie. Wreszcie dołącza szeroko pojęta `ulica' o ile jest to szczyt koniunktury. W tym czasie Ci którzy zakupili jako pierwsi czy nawet drudzy już sprzedają realizując zysk. No i jest to normalne, wynika z pewnych cykli, koniunktury w danej branży itp I tak być powinno, jak ktoś mądrzejszy, potrafi wychwycić pewne tendencje to powinien zarabiać.

A jak jest naprawdę z tymi rekomendacjami ?

Prawda jest bardzo brutalna i wygląda niestety źle. Nawet bardzo źle. Większość analityków domów maklerskich ma oficjalny zakaz inwestowania w rekomendowane papiery lub w najlepszym razie może to robić pod nadzorem, monitoringiem domu maklerskiego - czyli może kupować z np. 30 dniowym opóźnieniem. W praktyce jest tak, że tacy analitycy czy doradcy posiadają rachunki pootwierane na szwagrów, pociotków i innych kuzynów i już w trakcie sporządzanie analiz mają akcje na `swoich' rachunkach. Wielu z nich ma swoich `klientów' którym poufnie sprzedają informacje. Później taka sama droga jest z szefostwem biura. Każdy kogoś ma !!. Później są zaprzyjaźnieni koledzy z innych domów maklerskich z którymi się wymienia takimi informacjami. Później oni mają `swoich' choć lewych Klientów.

Zasadą głoszoną we wszystkich domach maklerskich jest zasada tzw. `chińskich murów' czyli powinno być tak, że to co wypracuje dział analiz i doradztwa nie powinno się przedostawać nie tylko na zewnątrz ale nawet do innych działów typu `asset managament'. W rzeczywistości koledzy z działów zarządzania nieoficjalnie posiłkują się analizami działu analiz.

W częstej praktyce bywa więc tak, że zanim rekomendację kupi Klient to cała wyżej wymieniona grupa już te akcje posiada. Nie jest to może szeroka grupa ale może dysponować bardzo dużymi pieniądzmi. Później rekomendację kupuje Klient, później rekomendacje dostają poufnie zaprzyjaźnieni dziennikarze. Następnie rekomendacja jest oficjalnie ogłaszana i następuje jej tzw. upublicznienie. Teraz jest okres poszukiwania jeleni na akcje spółki X.
Marketing manager z domu maklerskiego wykupuje jakieś reklamy w takim np. portalu finansowym czy jakiejś gazecie a w zamian za to, (często zdarza się nawet, że nie jest to umówiony układ) portal finansowy czy jakieś inne medium poczuwa się do obowiązku i deleguje dziennikarzy aby zrobili materiał na temat spółki X. Dziennikarz w tym tygodniu publikuje analizę, inny w następnym robi wywiad z prezesem zarządu, w kolejnym omawia niebywale obiecujące prognozy wyników finansowych lub nowe lukratywne kontrakty albo chęć przejmowania konkurencji. Tematów ...... mnóstwo. I tak trwa medialne .... bicie piany aby znaleźć ..... jeleni.

Jest to wersja bardzo soft. W wersji hard osoba z domu maklerskiego nawiązuje kontakt z właścicielem danej spółki giełdowej i teraz to już razem biją tę pianę i spółka zamiast wzrosnąć 40 % rośnie jak na drożdżach i ku zaskoczenie najbardziej trzeźwych umysłów rośnie powiedzmy nawet o 150 %. Rola właściciela spółki jest nie do przecenienia. Właściciel może poprzez odpowiednie zabiegi z pogranicza kreatywności finansowej swoją spółkę odpowiednio `zdołować' fatalnymi wynikami finansowymi, utworzeniem rezerw itp. Po akumulacji akcji za grosze przez wtajemniczonych właściciel robi całe propagandowe show, czyli robi road show i prezentacje w domach maklerskich, zatrudnia agencję PR do kreowania tematów aby non stop spółka była w mediach, wreszcie snuje plany podboju konkurencji, wchodzenia na zagraniczne rynki, tworzenia nowych produktów wręcz ...podboju kosmosu. Konferencja za konferencją. Artykuł za artykułem. Nie tylko w mediach finansowych. Agencje PR trafiają do olbrzymiej ilości mediów niszowych. Dokonanie dobrych inwestycji sugeruje się zarówno gospodyni domowej jak i niezależnej, wyzwolonej business woman, trafia się do magazynów skierowanych do tych co mają cash a nie mają świadomości mechanizmów giełdowych, np. właścicieli firm z sektora msp.
W międzyczasie, po serii spotkań z inwestorami i mediami prezes ma już gumową twarz, ale opłaciło się. Teraz bicie piany wspomagają fundamenty. Jest podpisanie jakiejś `strategicznej' umowy z kimś co da `wielkie' możliwości, wreszcie dział księgowości informuje o nadzwyczajnych zyskach ( często następuje to poprzez uwolnienie wcześniej utworzonych rezerw za jakiś ryzykowny deal, później może być złe oszacowanie posiadanej nieruchomości która przecież jest na dzisiaj kilka razy droższa itp.).

Prezes występuję wniebowzięty w jednej tv, w drugiej, w tv biznes, dostaje nawet nagrody biznesmena roku od jakiejś niezależnej kapituły biznesu (wcześniej, podczas rozmów sugerowano aby wykupić kosztowną reklamę w ich gazecie na cały rok ale jakie to ma znaczenie skoro taki tytuł jest diamentem w koronie sukcesów).

Wreszcie zaprzyjaźniony dom maklerski albo fundusz inwestycyjny czy emerytalny z tej samej grupy kapitałowej, który skupił 4.99 % akcji w trakcie przeceny dokupuje - aby było wyraziście - 1 akcję i ogłasza, że przekroczył próg 5 % na WZA. Informacja jest jak najbardziej cenna i godna zainteresowania dla początkującego inwestora zwanego brzydko `leszczem' przez giełdowych rekinów.

Tymczasem z kilku np. numerycznych rachunków zarejestrowanych w rajach podatkowych na których prezes posiadał wcześniej skupione akcje dokonuje się ich systematycznej sprzedaży. Takie rachunki mogą być albo na podstawione osoby, albo numeryczne albo może prowadzić ich obsługę jakiś zagraniczny dom maklerski. Nie trzeba tylko na każdym z rachunków przekraczać progu 5 % ogółu akcji aby nie informować o tym fakcie KNF. Wystarczy 4,99 kapitału. Wystarczą 3-4 rachunki.


Czy KNF ma świadomość tego co się dzieje i czy jest w sanie udowodnić takie przypadki ? Moim zdaniem wie, ale zbyt wiele nie jest w stanie zrobić choć mięliśmy kilka przykładów kiedy podjęto próbę ukarania oskarżonych. Vide casus 4media, znany wszystkim Chemiskór. O innych już nie wspomnę. Poza tym KNF ograniczona jest mniej lub bardziej formalnymi układami.

Zasada jest drogi inwestorze bardzo prosta. Jeśli sam nie potrafisz robić analiz - nie inwestuj. Albo przynajmniej zanim to zrobisz skorzystaj z konsultacji z 2-3 niezależnych źródeł. I nie mam tu na myśli 3 różnych instytucji finansowych - bo tam bajka jest podobna. Wpuszczą Cię w rekomendacje, czyli w kanał. Chodzi o źródła naprawdę niezależne. Są już w Polsce firmy które takie analizy robią ale za nimi nie stoi bankowy marmur więc nie zawsze ich prognozy budzą zaufanie i wygrywają z `renomowanymi' instytucjami finansowymi, zwłaszcza międzynarodowymi. Poza tym, rzeczywiście istnieje ryzyko trafienia na jakichś dyletantów. Myślę, że jeśli jednak ktoś dysponuje odrobiną oleju w głowie to 1 rozmowa wystarczy aby prześwietlić i właściwie ocenić z kim mamy do czynienia.

Moje przekonanie wyniesione z kilkunastoletniego doświadczenia jest następujące - im bardziej firma międzynarodowa - tym bardziej należy podchodzić do niej z dystansem. Nie ważne czy jesteś dobrym lekarzem, prawnikiem czy dobrym biznesmenem w branży budowlanej czy też doskonałym handlowcem. Pamiętaj , że zawsze jesteś cennym i bardzo poszukiwanym towarem dla najlepszych i najbardziej renomowanych instytucji finansowych - JELENIEM. Inny jest charakter i cel rekomendacji wydawany na początku czy w trakcie trwania cyklu hossy a inny w jej szczycie.

W ubiegłym roku na szczycie hossy kiedy naganiano na potęgę na kupowanie jednostek TFI - sugerowałem aby nie być dawcą kapitału i widzę, że określenie to zrobiło na dzisiaj niezłą furorę no i jest w swej wymowie bardziej humanitarne aniżeli jeleń czy leszcz. Zainteresowani mogą sprawdzić moje archiwalne analizy z tego okresu na stronie amerbroker.pl

Oczywiście zaprezentowany tu przykład patologii REKOMENDACJI jest w swej wymowie jak najbardziej skrajny i nie zawsze tak jest, że uczestniczy w nim aż tyle elementów patologicznych które ja tu wymieniłem. Patologia jednak jest i pogłębia się ten stan. Proszę nie wierzyć, że jest to typowo polska cecha. Nie sądzę. Zbyt wiele podobnych przykładów można zaobserwować w Ameryce i w Europie Zachodniej które są przecież fundamentami naszej cywilizacji. To coś więcej niż chwilowy kryzys. Myślę, że taka moralno-etyczna zapaść może świadczyć o czymś więcej - o erozji fundamentów naszej euro-atlantyckiej cywilizacji. Nie jest to dobry prognostyk niestety na najbliższą przyszłość bo z tym wiążą się daleko idące konsekwencje natury społeczno-ekonomicznej jak i geopolitycznej. Czeka nas najprawdopodobniej czas destabilizacji na wielu płaszczyznach życia społecznego, czas zaniku dotychczasowych korelacji i generalnie wielu wielu zmian.

Swoją drogą studentom uczelni ekonomicznych którzy interesują się rynkiem kapitałowym poleciłbym ciekawy temat do zbadania. Właśnie REKOMENDACJE domów maklerskich. Zbadać czym tak naprawdę są, przeanalizować wzrosty obrotów przed wydaniem rekomendacji i po. Zbadać aktywność medialną na podstawie wycinków prasowych i znaleźć korelację między tymi faktami. Myślę, że byłoby to bardzo interesująca i twórcza publikacja.




Bibliografia
[1] http://www.goldenline.pl/forum/423114/rekomendacje-maklerskie-czas-poszukiwania-jeleni

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...